1przycisk ASTRO

Dowód Ostateczny

(c) Prezentowane teorie mają charakter autorski i nie pojawiły się dotąd w żadnej przestrzeni dla dyskusji zarówno naukowych jak i spekulacyjnych. Na podstawie analiz dostępnych źródeł, zdjęć, podróży i badań stanowią materiał do weryfikacji tezy o cykliczności cywilizacji ludzkiej oraz jej stymulacji wskutek przenikania się we wszechświecie wiedzy różnych cywilizacji. Na podstawie opisanych dowodów stanowią materiał do potwierdzeń istnienia Inteligentnego Projektu.

 

Skąd przybyliśmy i dokąd zmierzamy?

 

Współczesne badania naukowe odkrywają nowe fakty, które zaprzeczają tezie o posiadaniu wiedzy przez ludzi zgodnie z ich poziomem rozwoju cywilizacyjnego. Wzorcowym przykładem są rysunki z Nazca. Są to systemy linii, które oglądane z lotu ptaka przypominają kształtem zwierzęta, rośliny i figury geometryczne. Znajdują się w południowo-zachodniej części Peru niedaleko miasta Nazca, na obszarze ponad 50 km długości i 14 km szerokości. Linie znajdują się na czterech płaskowyżach: Palpa, Ingenio, Nazca i Socos. Rysunki sporządzono, usuwając z powierzchni czerwony żwir i odsłaniając jaśniejszą, żółtobiałą glebę. W ten sposób na ciemnym tle uwidoczniły się wyraźne linie widoczne z nieba. Ryty mają średnio 20 centymetrów głębokości i około metra szerokości. Przedstawiają różne zwierzęta, występujące także w innych częściach globu, a o których lokalni twórcy wiedzieć nie mogli. Ale jest jeszcze coś  – kontekst dotykający współczesnej wiedzy astronomicznej. Oto najciekawszy z geoglifów wykonany tysiące lat wstecz o zadziwiającej geometrii i znaczeniu inżynieryjnym. Czym jest? Przypomina projekt umiejscowienia sfery Dysona i satelitów Dysona-Harropa do pozyskiwania energii bezpośrednio ze Słońca dla nieistniejącej w naszym Układzie Słonecznym planety. Jak wiadomo umiejętność wykorzystywania energii została obecnie przyjęta jako podstawowe kryterium opisu dla poziomu rozwoju cywilizacyjnego. Ten szczególny geoglif z płaskowyżu Nazca jest informacją i mapą astronomiczną pozwalającą określić poziom technologiczny ich twórców. Niemniej autorzy geoglifów w większości zostali zidentyfikowani i w żaden sposób nie mogli osiągnąć poziomu wiedzy, który przedstawili na geoglifach dowodząc tym samym obrazowania o wiele starszych przekazów nie pochodzących od nich samych. Kim byli zatem projektanci wzoru oraz skąd przybyli?

1

2

Pomimo perspektywicznego ujęcia zdjęcia satelitarnego wprowadzającego nieznaczne odkształcenia w odległościach widać w geoglifie z Nazca nieprawdopodobną dokładność odwzorowania geometrycznego wzoru. Pogrubiono czarną linią główne linie. Co to za wzór i co oznacza ta informacja?

3

Element 4 to graficzna reprezentacja jednostki astronomicznej pozwalająca po założeniu siatki złożonej z takich samych kwadratów na Układ Słoneczny określić dokładne umiejscowienie pozycji satelity Dysona-Harropa w sferze Dysona oraz pozwala na określenie jego odległości d od Słońca. Zawieszenie w kosmosie sztucznego satelity musiałoby być zdolne do przeciwdziałania grawitacji Słońca i powinno być zdolne do utrzymania stałej pozycji. Dziś można tego dokonać używając żagla magnetycznego. W miejscu X została określona pozycja dla heliostacjonarnego umieszczenia satelity pozyskującego ogromne ilości energii z wiatru słonecznego i przekierowującego tę energię na nieistniejącą planetę w postaci promieniowania podczerwonego, które nie jest zatrzymywane przez magnetosferę. Zamiast określonych przez współczesnych jednostek astronomicznych pokazany został na geoglifie wymiar przestrzeni w sposób geometryczny. Na geoglifie widać rzut z góry nieznanej nam jednostki astronomicznej. Okręgi nie są próbą przedstawienia eliptycznych orbit planet Układu Słonecznego tylko precyzyjny geometryczny sposób wyznaczenia odległości do punktu X od Słońca. Pozostaje pytanie co wskazuje punkt X? Czy nieistniejąca planeta rzeczywiście nie istnieje? Czy sfera Dysona to współczesne odkrycie?

Centralne miejsce w przedstawionym geoglifie zajmuje Słońce. Wskazany został tu sposób rozchodzenia się wiatru słonecznego,  określany dziś przez naukę jako promieniście propagujący we wszystkich kierunkach od ośrodka słonecznego. Specyficzne wykreślenie geometryczne pokazuje podział w siatce przestrzeni kosmicznej celem określenia miejsca umieszczenia sztucznej megastruktury kosmicznej o nazwie sfera Dysona. Miejsce X wskazuje na heliopauze[1], czyli obszar gdzie wiatr słoneczny równoważony zostaje przez wiatry międzygalaktyczne. To specyficzny obszar wokół heliosfery. Powstają tam anomalie temperaturowe, magnetyczne i skoki ciśnienia wiatru słonecznego, co potwierdzają przelatujące tamtędy sondy Voyager wysłane z Ziemi przez NASA. To idealne miejsce na ustawienie struktury Dysona. Dlaczego jednak ten punkt został oznaczony skoro heliopauza otacza wokół cały Układ Słoneczny?

 

 

5

Geoglif jest wyraźną mapą punktu heliopauzy dla umieszczenia sfery Dysona, czyli struktury do pozyskiwania potężnej energii z wiatru słonecznego. Stopień zaawansowania cywilizacji w kosmosie obecnie odnosi się do umiejętności wykorzystywania energii przez inne cywilizacje z otaczających je gwiazd. Według skali Kardaszewa ludzkość nie osiągnęła jeszcze I stopnia, który dotyczy pozyskiwania energii z własnej planety, a stopień II dotyczy bezpośredniego pozyskiwania pełni energii na przykład za pomocą struktur Dysona ze Słońca. Wiatr słoneczny to strumień elektronów, protonów i cząstek alfa pędzących z prędkościami naddźwiękowymi w bąblu heliosfery, która otacza planety, inne obiekty i Słońce. Na jej obrzeżu znajduje się tzw. szok końcowy, płaszcz i właśnie heliopauza.

Badania sondy Ulysses wykazały, że w płaszczyźnie słonecznego równika prędkość wiatru jest średnio ponad dwukrotnie mniejsza, niż na szerokościach heliograficznych obszaru polarnego. Ma to znaczenie dla skutecznego pozyskiwania tego typu energii i wskazuje na konkretne usytuowanie względem Słońca. Wiatr słoneczny może zostać w przyszłości użyty do budowy napędów statków kosmicznych przy pomocy żagla magnetycznego rozważanego przez NASA jako rewolucyjną metodę napędu. Statki kosmiczne będą używać statycznego pola magnetycznego do odwrócenia naładowanych cząstek emitowanych przez Słońce w wietrze słonecznym nazywanym również plazmowym (napęd plazmowy) i będą nadawać im impuls do przyspieszania. Obecnie z powodzeniem przetestowano na orbicie okołoziemskiej tego typu żagiel w prototypowej sondzie kosmicznej.

6

Zdjęcie poglądowe dla żagla słonecznego i sfery Dysona

To nie wszystko i przypadkowość porównawcza została wykluczona. Geoglif jest mapą Układu Słonecznego, na której u wierzchołka dolnego kwadratu wyznaczono apeks[2] Słońca! Wzory zwierząt z płaskowyżu ciągnące się setkami metrów linii pokrywają się z orbitalnym ruchem gwiazd. Gigantyczne kontury zwierząt wiernie odzwierciedlają gwiazdozbiory, a najdłuższe linie na płaskowyżu są skierowane dokładnie w punkt zachodu Słońca na horyzoncie. To gigantyczna mapa nieba stworzona na powierzchni ponad 450 km2 wraz z tym szczególnym geoglifem ukazującym Układ Słoneczny z naniesioną jednostką astronomiczną i apeksem. Poniżej widać jak satelitarne zdjęcie wskazuje apeks Słońca w gwiazdozbiorze Herkulesa (nazewnictwo uzależnione było od postrzegania przez ludzi tego obrysu gwiazd przypominającego człowieka z uniesionymi rękoma lub pająka stąd określenia Herkules[3] lub oznaczonego na mapie płaskowyżu Nazca kształtu nazwanego Pająk – Spider). Skąd cywilizacja, która nie wynalazła niczego była w stanie pokazać na tak wielkim obszarze tak zaawansowaną wiedzę anstronomiczną?

7

Sięgnijmy do historii. Szczególne znaczenie gwiazdozbioru Herkulesa czcili wolnomularze. Główny architekt Świątyni Salomona Hiram Abiff, świętego miejsca najpierw templariuszy a potem wolnomularzy (masonów), w której spoczywała Arka Przymierza pokazał na specjalnym tzw. wzorniku Abiffa właśnie ten gwiazdozbiór (wg układu gwiazd a nie nazewnictwa!). Na całym świecie jego ukryte znaczenie dla wtajemniczonych widać w różnych budowlach lub obiektach, przykładowo na Wyspie Dębów (gdzie znajduje się tzw. studnia pieniędzy i niewydobyty dotąd skarb) umieszczono potężne głazy z białego granitu (widoczne jak gwiazdy na niebie), które w połączeniu z góry tworzą wzornik Abiffa obrazujący właśnie gwiazdozbiór Herkulesa. Są to udokumentowane celowo pozostawione przez templariuszy znaki nie tylko naznaczające miejsce potencjalnego skarbu, ale również ukazujące starożytną wiedzę (pozyskaną nie wiadomo skąd) o niezwykłym znaczeniu gwiazdozbioru Herkulesa. Skąd wiedziano o apeksie Słońca tysiące lat wstecz (czasy Salomona) skoro zjawisko to odkrył dopiero w 1742 roku James Bradley! Dokładna analiza tysięcy gwiazd z otoczenia Słońca pozwoliła dopiero w XX wieku określić jego dokładne współrzędne w pobliżu gwiazdy Omikron Herculis. Wiedzieli jednak o tym już templariusze czcząc pradawną wiedzę z czasów Salomona. Widać to również na płaskowyżu Nazca, czyli miejscu zupełnie niezwiązanym z templariuszami. Wynika z tego to, że wiele odrębnych, niezależnych źródeł historycznych wskazuje na szczególną wiedzę astronomiczną (odkrywaną lub potwierdzaną współcześnie), która została wcześniej zobrazowana w układzie starożytnych budowli, głazach lub geoglifach. Co ważne obiekty te pochodzą z różnych oddalonych od siebie czasookresów, miejsc, kultur i nie są ze sobą powiązane co do ich twórców i budowniczych.

Każdy badacz wie, że są to podstawowe czynniki w analizie, które decydują o stawianiu tez o prawdziwości lub nie badanych wydarzeń historycznych, autentyczności obiektów lub powiązań, choć w tym przypadku pomimo tak przekonujących faktów owe powiązania są nie akceptowalne, ponieważ wywracają współczesną naukę i światopogląd głoszący o tylko jednej niepowtarzalnej drodze ewolucyjnej człowieka niedopuszczającej zjawiska cyklu rozwoju i upadku cywilizacji gatunku ludzkiego, bądź jego kontaktu z wiedzą wyższą wykraczającą poza  ówczesny poziom rozwoju cywilizacyjnego człowieka.

Kierunek linii łączącej punkty 15 i 7 został potwierdzony zdjęciami satelitarnymi. Z map geodezyjnych zbieranych latami w celu usytematyzowania geoglifów z płaskowyżu Nazca wynika, że geoglif siatki Układu Słonecznego i jednostki astronomicznej, czyli tzw. legendy całego obszaru geoglifów usytuowany jest dokładnie względem geoglifu gwiazdozbioru nazywanego obecnie Herkulesem stanowiąc kierunek rzeczywistego ruchu Słońca względem innych jasnych gwiazd w swoim otoczeniu.

8

Skale projektu widać dopiero na planach, które latami były zbierane przez archeologów i geodetów. Poziom zastosowanej tu geometrii wykreślnej przeniesionej do natury i uformowanej rękami prymitywnego ludu jest zdumiewający i widoczny dopiero w szczegółach na poziomie analizy komputerowej. Kto był twórcą tego Inteligentnego Projektu?

9

10

4

W geoglifie kwadraty mogą wyznaczać odległość dla rozmieszczenia rojów satelitów Dysona-Harropa, które utworzą sferę Dysona. Jak miałaby działa? Satelita Dysona-Harropa generuje prąd elektryczny przy pomocy pętli wykonanej z metalowego przewodnika skierowanego w kierunku Słońca. Aby rozpocząć pracę, przewodnik zostanie naładowany ładunkiem elektrycznym, wytwarzając wokół siebie cylindryczne pole magnetyczne, które wychwyci elektrony stanowiące połowę wiatru słonecznego. Złapane elektrony odprowadzane są do kulistego odbiornika (zdjęcie pokazuje ów kulisty odbiornik lub Planetę X stanowiącą docelowy odbiornik), gdzie generowany jest prąd elektryczny, który z kolei użyty zostanie do wytworzenia pola magnetycznego czyniąc system całkowicie samowystarczalnym energetycznie. Testy NASA wykazały, że nawet niewielki satelita tego typu, z 300-metrową pętlą z miedzianego kabla o przekroju 1 cm2, 2-metrowym odbiornikiem i żaglem o średnicy 10 m, usytuowany w połowie drogi pomiędzy Słońcem a Ziemią mógłby w stanie wygenerować 1,7 megawatów energii. Żagiel magnetyczny nie jest więc utopią i faktycznie działa. Sfera Dysona to mocno rozwinięta idea żagla. Do czego mógłby służyć sam żagiel?

11

Do dynamicznej samokorekty pozycji całej sfery Dysona. Nadmiar wytworzonego prądu, który nie jest potrzebny do generacji pola magnetycznego, skierowany byłby do lasera podczerwonego w kierunku stacji odbiorczej na powierzchni Ziemi lub innej planety. Ziemska magnetosfera chroni Ziemię przed wiatrem słonecznym. Atmosfera Ziemi nie pochłania jednak promieniowania podczerwonego, tak więc transfer energii w ten sposób stałby się bardzo wydajny. Satelita byłby sterowany i ustawiany automatycznie w kierunku Słońca przy użyciu żagla słonecznego, który by zarazem równoważył grawitację Słońca i innych planet, dynamicznie korygując swoją pozycję.

Geoglif jest więc zaawansowanym zarysem projektu niezrozumiałym jeszcze w pełni dla współczesnej nauki. Taka konstrukcja może jednak już istnieć w konstelacji Łabędzia. KIC 8462852 – gwiazda Boyajian. To jedna z gwiazd, gdzie teleskop Keplera zaobserwował nienaturalne zmiany promieniowania, tak jakby sztuczny obiekt pochłaniał 20% energii podczas okrążania tej gwiazdy. Poszukiwanie w kosmosie struktur Dysana to obecnie jeden z elementów projektu SETI.

Tymczasem na Ziemi, pod naszym nosem, ktoś celowo umieścił projekt struktury Dysona i wielką astronomiczną mapę. Tylko współczesne zrozumienie inżynieryjnej natury tego geoglifu daje jasny dowód na obecność wysoko rozwiniętej cywilizacji w przeszłości lub przekazanej wiedzy. Nakreślona w innym geoglifie machająca postać astronauty może budzić wątpliwości sceptycznie nastawionej ludzkości broniąc się nieokreślonością przedstawionych kształtów, ale w tym przypadku naukowa analiza geoglifu nie pozostawia złudzeń. Matematyka, astrofizyka w odróżnieniu od religii i wizji artystycznych jest jednoznaczna. Przedstawiona w geoglifie geometria jest nader spójna matematycznie (odległości) i każdy wymiar ma tu swoje uzasadnienie oraz analogię w Układzie Słonecznym. Liczby mówią za siebie.

Satelita Dysona-Harropa umieszczony został prawdopodobnie w heliopauzie, która znajduje się ok 75 j.a. od Słońca. To miejsce zaniku wiatru słonecznego, ale poprzedzone jest strefą tzw. szoku końcowego, gdzie następuje zmiana pola magnetycznego, skoki ciśnienia i temperatury. Odległość i istnienie heliopazuzy potwierdziły sondy Voyager, które potrzebowały 8 lat, aby ją przekroczyć. Potwierdziły, że ciśnienie wiatru słonecznego spada wraz z kwadratem odległości od Słońca. Na skutek oddziaływania z ośrodkiem międzygwiazdowym, w odległości ok. 75 do 90 j.a. od Słońca wiatr zwalnia do prędkości poddźwiękowych. W obszarze tym skokowo wzrasta jego ciśnienie i temperatura, zmienia się także pole magnetyczne. Dzięki geoglifowi i przedstawionej siatce możemy prosto wyznaczyć ile wynosi użyta dla tej siatki jednostka AU z geoglifu.

Nasza ziemska jednostka astronomiczna AU (j.a) wynosi dokładnie 149 597 870 700 m i jest to dystans, który odpowiada w przybliżeniu średniej odległości Ziemi od Słońca. Definicja i oznaczenie zostały przyjęte przez ludzkość podczas posiedzenia Międzynarodowej Unii Astronomicznej w Pekinie w 2012 roku. W obliczeniach szacunkowych przyjęto wartość przybliżoną, ok. 150 mln km. Z wyliczeń[4] według ziemskiej jednostki wynika, że odcinek d wynosi 1 1219 840 303 km. Znając zatem odległość d możemy wyznaczyć jednostkę, którą posłużyli się twórcy tego projektu. Ta jednostka podobnie jak ziemska może  wskazywać konkretne astronomiczne zależności tak jak ludzie przyjęli j.a. stawiając Ziemię za podstawę swojej jednostki:

„Jednostka astronomiczna jest długością promienia niezaburzonej orbity kołowej ciała o masie znikomo małej, które krąży dookoła Słońca z okresem 365,2568983 dnia (365 d 6 h 9 min 56 s, tzw. rok gaussowski). Inaczej – ma ono prędkość kątową 0,17202098950 radiana na dobę mającą 86400 sekund efemerydalnych.”

Sfera Dysona musiałaby znajdować się nad tzw Planetą X, której istnienie podważają naukowcy. Spróbujmy postawić hipotezę dotyczącą nieodkrytej dotąd 9 planety naszego Układu Słonecznego. Co jeśli istnieje i została wskazana przez projektantów geoglifu z płaskowyżu Nazca? Wskaże ona wówczas zależność, np. Planety X  od Słońca. Hipotetyczne miejsce Planety X w Układzie Słonecznym zostało już wskazane w starożytnych opisach i starożytnych budowlach wskazujących na 9 planetę. Dotąd wyśmiewana i obalana nagle zyskała potężnego sprzymierzeńca. NASA.

NASA nie mogąc uporać się z anomaliami grawitacyjnymi w pasie Kuipera przyjęła, że 9 planeta jednak istnieje! Na szczęście nikogo nie spalono w międzyczasie na stosie, a Galileusz uśmiecha się tylko goniąc wiatr słoneczny. Czyżby geoglif wskazywał również  orbitalną pozycję Planety X lub pozycję kiedy ją osiągnie powodując tym samym swoją masą olbrzymią anomalię w Układzie Słonecznym i katastrofę dla Ziemi? Być może już raz ludzkość przeszła taki stan ginąc i odradzając się.

Planeta X może znajdować się w rezonansie orbitalnym z planetoidami pasa Kuipera, które zostały oznaczone ostatnim okręgiem na geoglifie.  Oddalanie się Planety X po najbardziej wydłużonej ze wszystkich planet Układu Słonecznego orbicie być może zmusiło jej mieszkańców do porzucenia Planety X, która straciła warunki do życia i stała się z czasem lodowym karłem. Czyżby jej mieszkańcy przybyli na Ziemię? Nie zawsze Planeta X znajdowała się tak daleko od Słońca. Posiadała  zmieniające się wraz z odległością warunki. Długi okres sięgający 15 tyś lat pozwolił jej na długotrwały proces rozwoju cywilizacyjnego. Projektanci sfery Dysona po opuszczeniu swojej macierzystej planety znaleźli się na Ziemi. Pozostałości ich cywilizacji zniknęły jednak na zawsze z powierzchni Planety X wskutek zmian klimatycznych, choć w drugiej tezie mogli być tylko gośćmi na Ziemi, a ich planeta może nadal istnieć korzystając ze sfery Dysana i będąc samowystarczalna energetycznie. To jest jednak wariant mniej realny.

Skąd polowanie na 9 planetę tzw. Planetę X? W latach 90-tych XX wieku okazało się, że odkryty 60 lat wcześniej Pluton należy do większej grupy obiektów transneptunowych tworzących zewnętrzny pas planetoid skalno-lodowych zwanych pasem Kuipera oraz dyskiem rozproszonym. Pluton wypadł wówczas z listy planet Układu Słonecznego zmniejszając ich liczbę do ośmiu. W grupie obiektów transneptunowych są także inne ciała dostatecznie masywne, aby pod wpływem własnej grawitacji utrzymać kształt bliski kulistemu, tak zwane plutoidy, w tym Eris o masie większej od Plutona. Planeta X musiałaby więc znajdować znacznie dalej, ale i tak najbliżej heliopauzy z wszystkich planet, w której umieszczony mógłby zostać satelita Dysona-Harropa.

A więc projekt geoglifu może przedstawiać projekt zbudowania sfery Dysona z perspektywy Planety X … a nie z punktu widzenia Ziemi! Być może to projekt stworzony dla Planety X, która może mieć cechy podobne do tak zwanej  Superziemi, czyli obiektu o zmiennych warunkach. Superziemia to obiekt, który kiedy przybliża się dostatecznie blisko Słońca staje się planetą oceaniczną lub nawet podobną do znanej nam Ziemi.

 

12

Kolejne wyliczenia w geoglifie pokazują, że w odległości około 40 au (przy przyjęciu heliopauzy w punkcie X ok. 75 au) znajduje się Pluton i pas Kuipera, a pierwszy okrąg wyznacza odległość Słońca do Saturna. Ziemi w tym geoglifie jak również innych planet nie zaznaczono co może być znamienne – mamy tu tylko Słońce i Planetę X. Okręgi nie stanowią orbit tylko element budowy siatki astronomicznej. Zasięg pola grawitacyjnego Słońca wynosi 230 000 au, a więc gdyby punkt X w granicy heliopauzy przyjąć za Planetę X obudowaną sferą Dysona i pozyskującą energię do życia to geoglif pokazywałby rezonans orbitalny Planety X z całym Układem Słonecznym! Istnienie Planety X tłumaczyłoby wpływ na orbity obiektów transneptunowych, ponieważ w odległości 50 au od Słońca nie wiadomo dlaczego liczba obiektów Kuipera znacznie spada tworząc tak zwany klif Kuipera. Za wyjaśnieniem tego zjawiska może stać właśnie Planeta X o bardzo dużej masie. Taką hipotezę rozważa NASA, a więc nie jest to już tylko s-f. Dziewiąta planeta może być odpowiedzialna za prostopadłe do ekliptyki orbity sześciu obiektów transneptunowych i nietypowe kształty ich orbit, które są ukierunkowane w jedno miejsce. Okres orbitalny Planety X może wynosić 15 tysięcy ziemskich lat i obecnie może znajdować się bardzo daleko i dlatego nie jest możliwa do odkrycia przy użyciu współczesnych narzędzi i metod.

Bezmiar kosmiczny jest niewyobrażalnie większy niż ziemski ocean, a przecież ludzkość nie potrafi nawet odnaleźć spadającego do oceanu samolotu w misjach poszukiwawczych. Urządzenia obserwacyjne są nadal zbyt słabe. Poza tym obserwuje się widma. Teleskop kosmiczny WISE obserwuje niebo w podczerwieni. Co jeśli ta podczerwień jest całkowicie przechwytywana przez strukturę Dysona. WISE posiada czułość pozwalającą wykryć obiekt do 28 tyś AU wielkości. Pomimo, iż NASA potwierdza hipotetyczne istnienie dziewiątej planety to nie udało się dotąd zaobserwować jej widma w podczerwieni. Czy stoi za tym sfera Dysona skupiająca podczerwień na potrzeby energetyczne Planety X czy też stoi za tym bezmiar kosmosu. Być może to drugie. Obecne miejsce w orbicie Planety X nie jest możliwe do ustalenia. Co jednak jeśli geoglif pokazuje coś więcej? Tak zwane miejsce katastrofalne dla pozycji Planety X w rezonansie ze Słońcem? Taki układ byłoby  równoznaczny ze zmianą orbit pozostałych planet, zaburzeniem rezonansów orbitalnych i w konsekwencji doprowadziłby do katastrofy! Geoglif może być swoistym opisem zagrożenia, jakie czyha ludzkość. Dziewiąta planeta po zbliżeniu się wprowadzi pertrubacje w oddziaływaniu grawitacyjnym pozostałych planet. Pocieszający może być jedynie fakt, że okres orbitalny dla Planety X jest bardzo duży i może wynosić nawet 15 tyś lat. Czy w przeszłości taki scenariusz już się raz wydarzył?

13

Czy obce statki przybyły na Ziemię po opuszczeniu Planety X wskutek promieniowania i zmian warunków egzystencjalnych próbując odbudować swoją cywilizację tu na Ziemi. Proszę spojrzeć na kolejny geoglif z płaskowyżu Nazca:

14

Potrzebne były surowce naturalne. Wybór padł na Nazca, które obfituje w uran i złoto. Zaczęto budować kopalnie, ale czas działał na ich niekorzyść. Przybysze starzeli się, a ludzkość nie była w stanie pojąć zamysłu, kim byli i skąd przybyli. Wiedza zaczęła zanikać. Pozostała tylko szczątkowo w geoglifach, które stworzyli na podstawie przekazów przodków. Dla ludzi byli bogami. Przybysze postanowili pozostawić wiadomość dla potomnych do rozszyfrowania kim byli i skąd przybyli. Pozostawili znaki na Ziemi i pozostałości swojej wiedzy, po czym zaginęli w mrokach historii bezskutecznie próbując od zera odtworzyć swoją cywilizację. Geoglif jest więc swoistą informacją, mapą, projektem i ostrzeżeniem. Jest też mapą Układu Słonecznego taką jak tworzy się współcześnie:

15

Dzisiejsza mapa nieba wg pl.wikipedia.org

 

16

To tylko hipoteza paleastronautyczna, ale podparta niezaprzeczalnymi faktami. Żadna ludzka cywilizacja ziemska nie mogła w przeszłości na swoim poziomie rozwoju dokonać tego, co znajduje się w Nazca. I nie chodzi tu tylko o interpretacje i wiedzę z geoglifów oraz poziom znajomości geometrii i astronomii ukazujący plany budowy megastruktur kosmicznych. To jest niebywała wiedza, ale oprócz niej są też zdumiewające fizycznie odkrycia dotyczące niektórych struktur geoglifów o wiele starszych niż te które przypisuje się kulturze Paracas o wydłużonych czaszkach. Co jest takiego zdumiewającego w ich budowie?

Część geoglifów znajduje się bowiem na idealnie ściętych, specjalnie przygotowanych do tego wierzchołkach gór! Projekt ścięcia góry wymaga zaawansowanego określania współrzędnych w przestrzeni za pomocą satelity. Pomiary geodezyjne wymagałyby dziś niewyobrażalnego nakładu pracy, a samo przedsięwzięcie usuwania wierzchołka góry zajęłoby według współczesnych inżynierów około 60 lat przy użyciu ciężkiego sprzętu. Mało tego, pozostałości po takiej pracy, wyrobiska, drogi, odpad pozostawiłyby trwalszy ślad niż sam geoglif. Nie ma tu jednak nic takiego – tylko finalne geoglify, a ścięte z niezwykłą precyzją wierzchołki gór z całą pewnością nie są dziełem natury a dokładnie przemyślanym dziełem inżynieryjnym. Wykorzystanie współczesnych urządzeń geodezyjnych nie daje możliwości wykonania prostej linii o długości do 8 kilometrów, na której nie pojawiłoby się niewielkie odchylenie rzędu 0,1%. Jednak starożytni tego dokonali. Sami, bez maszyn, satelitów, urządzeń pomiarowych i pojazdów latających? Obserwując linie na glebie, możemy zauważyć, iż starożytni budowniczowie w sposób całkowity nie zwracali uwagi na ukształtowanie i wzniesienia miejscowego terenu potrafiąc przestrzennie zachować dokładność geometryczną, którą dopiero widzimy dziś z góry dzięki satelitom. O ile podejmowano przez sceptycznych archeologów próby ze sznurkiem wyznaczania takich linii dla obalenia takich teorii to nie jest możliwe poprowadzenie linii prostej sznurkiem przez setki kilometrów i nierówności, a równe ścięcie góry wykracza nawet poza wyobrażenie współczesnego inżyniera budownictwa.

Powierzchnię Nazca pokrywa brązowa warstwa osadowa zawierająca rudę żelaza. Kilka centymetrów niżej, pod tą warstwą znajduje się jasny osad oceaniczny zwierający glinę, piasek i gips. Po zebraniu górnej, ciemnej warstwy odsłania się dolną jaśniejszą. W ten sposób można utworzyć ślad, a dalej obraz.. należy dodać, że właściwości składników gleby oraz lokalnych warunków atmosferycznych pozwalają na obserwację wyników takiego działania nawet po upływie kilku tysięcy lat. Z bardzo dużej wysokości linie te lśnią jak gwiazdy dzięki specyfice gleby z tego rejonu. Ten szczególny geoglif do złudzenia przypomina również mandale buddyjskie. Mają duże znaczenie religijne. Mandala buddyjska to harmonijne połączenie koła i kwadratu, gdzie koło jest symbolem nieba, transcendencji, zewnętrzności i nieskończoności, natomiast kwadrat przedstawia sferę wewnętrzną, która jest związana z człowiekiem i ziemią. Obie figury geometryczne łączy punkt centralny, który jest zarówno początkiem jak i końcem całości układu. W najbardziej ogólnym znaczeniu mandale są układami wzorów, które ukazują w jaki sposób chaos przybiera harmonijną formę. Do złudzenia przypomina to kosmiczne formowanie się ciał niebieskich chaotycznie pędzących obiektów do stanów rezonansów grawitacyjnych przyjmujących stabilne, uformowane układy jak na przykład Układ Słoneczny.

Religie przejęły to, co było niezrozumiałe obudowując pewne wzory transcedentną potrzebą poszukiwania bogów, którzy odeszli. Jednak pewne cechy nawet w religii mają bardzo konkretne znaczenie. Obrazy mandal wykonuje się w formie rzutów poziomych, ale na podstawie konkretnego schematu i po otrzymaniu stosownej inicjacji. Następnie wizualizuje się formę przestrzenną mandali, tak jakby znajdowało się w jej środku niczym w pałacu z otaczającym go terenem. Samemu zaś przydziela się formę jidama, charakterystyczną dla tej określonej mandali. Tak jakby geometria przestrzenna danego układu miała tu bardzo wielkie znaczenie. Patrząc na geoglif Układu Słonecznego nabiera to przedziwnego sensu. Siatki, okręgi i kwadraty są jakby artystyczną wizją niezrozumiałego geoglifu. Być może przybysze-bogowie próbowali w innym miejscu globu ze słabszą skutecznością zaszczepić ludziom wiedzę kim byli i skąd przybyli.

17

Nie ma Ich już od tysiącleci, a jedyny przekaz, który mógłby przetrwać do tej pory to taki w geoglifach lub kamieniu. Ktoś zapyta, dlaczego nie pokazali w obrazie samolotu lub czegoś jednoznacznie określającego ich poziom wiedzy i rozwoju? Jawne ukazanie ich pochodzenia zachwiałoby rozwojem religii i wiary, który nośnikiem przetrwania dla gatunku. Do tego ludzkość miała dojść sama, powoli oswajana w rytm swojego rozwoju i poznania.  Kontakt nie miał podważać duchowego rozwoju ludzkości wkodowanego w ewolucję.  Czy pomogli ewolucji i życiu, które kształtowało się wówczas na Ziemi? Czy zaszczepili w ludzkich genach swoistą informację? Czy zbiór tak wielu zależności może być dziełem tylko przypadku?

18

Poziom komplikacji wykreślenia tego szczególnego geoglifu geometrycznego na płaskowyżu Nazca można sobie wyobrazić próbując wyrysować go na kartce papieru. A odwzorowanie go na przestrzennym terenie? Należy jeszcze przy tym pamiętać, że jest to tylko zaledwie mały procent całości płaskowyżu Nazca usianego wieloma wzorami odpowiadającemu mapie nieba (nawet tej niewidocznej nieuzbrojonym okiem) wykonanej z niezwykłą precyzją. Dopiero ich obserwacja i katalogowanie z poziomu satelitów ujawniło ten olbrzymi projekt niemożliwy do stworzenia nawet dziś!

19

 

Płaskowyż Nazca według najnowszych badań jest olbrzymią mapą kosmosu i odzwierciedla różne gwiazdozbiory, które w układzie gwiazd kojarzyły się ludziom ze zwierzętami, również takimi które nigdy nie występowały na tym kontynencie. To inteligentny pozostawiony znak, bardziej rozsądny niż gdyby było to wyryte sprzed tysięcy lat zdanie: byłem tu. Nikt dziś nie uwierzyłby w otwarty tekst, rzeźbę, etc. Co innego niewyobrażalny rozmachem wykonania przed tysiącami lat projekt, którego współczesna cywilizacja nie potrafi powtórzyć. Umiejscowienie wzorów zostało wykreślone ściśle geometrycznie i w odniesieniu do czasu obserwowanych wówczas pozycji gwiazdozbiorów. Pytanie czy z poziomu Ziemi czy Planety X?

20

Istnieje jeszcze jedna zdumiewająca analogia płaskowyżu z odległym od tego innym miejscem. Peru i Egipt. Tu w Górnym Egipcie w Dendera w starożytnej świątyni Hathor określanej wiekiem na czasy zbliżone do powstania piramidy Cheopsa istnieje jeszcze inna mapa gwiazdozbiorów. Znajduje się tu rozeta – zodiak Dendera przedstawiający spiralnie gwiazdozbiory stanowiące również usystematyzowaną mapę nieba.

21

Powiązania są ponadczasowe … poza odległościami, kontynentami … jak w przypadku Peru i Egiptu  … równie geometrycznie i precyzyjne stworzone pod względem matematycznym i astronomicznym. Piramidę Cheopsa zbudowano bowiem podobnie jak projekt geoglifu z Nazca w oparciu o współrzędne Układu Słonecznego …

22

23

… dla porównania poniżej geoglif z Peru i podstawowy obrys struktury. Czy to tylko przypadek?

24

Droga odkrywców wiedzie z Peru po Egipt, aż do Etiopii, do miejsca przechowywania Arki Przymierza, która spina prastarą wiedzę ze współczesną nauką i odpowiada na pytanie czym jest Inteligentny Projekt. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej i otworzyć się na niemożliwe z punktu widzenia mainstreamowego nurtu nauki koniecznie sięgnij do niesamowitej relacji z ekspedycji w głąb Afryki. Książka „Śladami Tajemnic Etiopii. Arka Przymierza & Inteligentny Projekt” ujawnia zdumiewające fakty dotąd nigdzie nie opisane.

T.K.

Redakcja Ciekawa Książka poleca – wywiad z Autorem

_____________

 

[1] Heliopauza to granica płaszcza i całej heliosfery, za którą ciśnienie materii międzygwiezdnej zaczyna dominować. W pewnej odległości od Słońca wiatr słoneczny nie jest już w stanie przeciwstawić się ciśnieniu materii międzygwiezdnej i zatrzymuje się, tworząc granicę heliosfery – heliopauzę. Poza nią znajduje się już przestrzeń międzygwiezdna, chociaż strefa Hilla, czyli obszar grawitacyjnej dominacji Słońca rozciąga się wielokrotnie dalej, na odległość ok. półtora roku świetlnego i poza heliopauzą przypuszczalnie krąży wiele ciał utrzymywanych przez jego przyciąganie, tworząc zewnętrzny obłok Oorta

[2] Apeks Słońca znajduje się w gwiazdozbiorze Herkulesa i Słońce porusza się w jego stronę z prędkością ok. 22 km/s.

[3] wyrazisty gwiazdozbiór nieba północnego, piąty co do wielkości, znany już w starożytności Babilończycy uważali, że przedstawia Gilgamesza – półboga, który pokonał siły chaosu na początku stworzenia. Fenicjanie widzieli w nim Melkarta, boga oceanu. W okresie klasycznym przyjął miano Herkulesa, herosa mitologii rzymskiej.

[4] Apeks Słońca znajduje się w gwiazdozbiorze Herkulesa i Słońce porusza się w jego stronę z prędkością ok. 22 km/s.

[5] 1 rok świetlny to 63241 au. Parsek to 206265 au.